Harcerze nowosądeccy w czasie okupacji

Sylwester Rękas

Harcerstwo w Nowym Sączu w przededniu wybuchu II wojny światowej było silną i rozrośniętą organizacją, do której należała niemal cała młodzież o nastawieniu patriotycznym. Organizacja była silna zarówno w męskim, jak i żeńskim wydaniu. Opisując okres okupacji na poziomie Nowego Sącza, spotykamy właściwie wszędzie harcerzy. Większość z nich jako już dorosłe osoby włączała się w struktury podziemne poza organizacjami harcerskimi. Jednak ich bezinteresowne i ryzykowne zaangażowanie w konspirację było możliwe dzięki ich ideowemu uformowaniu do takiej działalności w szeregach harcerskich przed wojną. Także nawiązane w harcerstwie relacje zapewniały niezawodność w pracy konspiracyjnej. Natomiast w szeregach harcerskich podczas okupacji pozostawali formalnie zazwyczaj ci młodsi.

Zaangażowanie harcerzy i harcerek widoczne było już podczas kampanii wrześniowej oraz w pierwszych dniach okupacji. Wtedy najczęściej przybierało formy spontanicznej działalności, wynikającej z postawy i zaangażowania harcerskiego, służby ojczyźnie i niesienia pomocy bliźniemu.

Początek wojny i okupacji

W przededniu wybuchu wojny część harcerek przeszkoliła się w Harcerskich  Drużynach Pogotowia i ukończyło kurs Przysposobienia Wojskowego. Tematyka szkolenia oscylowała wokół działalności w strefie przyfrontowej i na terenach zajętych przez wroga. W warunkach okupacyjnych umiejętności te w dużej mierze nie były przydatne, najczęstszym obszarem działalności harcerek była bowiem organizacja pomocy społecznej, kolportaż wydawnictw, zapewnienie łączności itp. Po wybuchu wojny harcerze i harcerki w dużej mierze pełnili służbę porządkową oraz pomocniczą i samarytańską (sanitarno-medyczną) w wojsku (w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich), niektórzy z harcerzy ochotniczo zaciągnęli się do wojska; wspomagali też w pracy administracyjnej Zarząd Miasta Nowego Sącza, patrolowali miasto, pilnowali zaciemnienia i zwracali uwagę na podejrzane osoby kręcące się wokół strategicznych obiektów. Nie jest zatem dziwne, że po ewakuacji władz miasta to harcerce Zofii Kłosowskiej wręczono klucze do Ratusza. Harcerze (głównie harcerki) wspomogli w służbie pielęgniarskiej miejscowy szpital, gdzie zaroiło się od rannych żołnierzy. Harcerki pomagały uchodźcom próbującym przedostać się na wschód, wspomagały w pracy Polski Czerwony Krzyż, którego prezesem był zresztą harcerz i hufcowy nowosądecki dr Stanisław Wąsowicz. Jeden z harcerskich punktów sanitarnych, w strażnicy Straży Pożarnej, zorganizowała druhna przedwojenna, wieloletnia harcmistrzyni, Maria Gruber z 5 harcerkami. Po zajęciu miasta przez Niemców pomagały one strażakom zwozić rannych żołnierzy z okolic miasta do szpitala. Zdarzało się też niestety, że organizowały pogrzeby tych poległych. Ponadto starsze harcerki, ubierając się tak, by wyglądać na starsze, podchodziły do byłych koszar wojskowych na ul. Jagiellońskiej 84, udając małżonki polskich żołnierzy, których Niemcy w liczbie kilkuset zgromadzili tam w drodze do obozu jenieckiego. Wręczając drobne prezenty strażnikom lub życzliwie z nimi rozmawiając, załatwiały zgodę na krótki spacer z „mężem”, z którego dana osoba już nie wracała. W mieszkaniach poszczególnych harcerek otrzymywała cywilne ubrania, umożliwiające im powrót do domu czy dalszą ucieczkę. Nie było to działanie na rozkaz komendy chorągwi harcerskiej z Krakowa, która szybko na początku wojny uległa rozsypce, ale działalność spontaniczna, w małych grupach, zgodnie z harcerskim przyrzeczeniem. Harcerze zdzierali niemieckie ogłoszenia, redagowali i rozlepiali po mieście ulotki antyhitlerowskie itp. Taką działalność prowadziła także pięcioosobowa grupa drużynowej I Żeńskiej Drużyny Harcerskiej, Marii Jasińskiej, zwanej „druhną Marylą”. Po likwidacji obozu przejściowego dla jeńców polskich w koszarach przy ul. Jagiellońskiej, grupa spenetrowała je w poszukiwaniu broni. Znaleziono dużą ilość amunicji i 2 karabiny. Gdy jeden z członków grupy został Volksdeutschem, broń przeniesiono w inne miejsce , a dla bezpieczeństwa grupa musiała zniknąć z miasta. Z czasem broń zatopiono w bagnach pod „Gęsimi Plantami”, chociaż były kolega jednak ich nie zdradził.

Szczęśliwym trafem harcerki chcąc włączyć się w pomoc społeczną, zwłaszcza w pomoc licznym wojennym sierotom, uzyskały pewne istotne finansowe wsparcie, umożliwiające im działalność. W październiku 1939 r. Poselstwo Polskie w Budapeszcie odpowiadając na prośbę Przedstawicielstwa Żołnierzy Internowanych, przeznaczyło wielomilionową kwotę dla rodzin wojskowych, które pozostały w kraju nieraz bez środków do życia. Pieniądze do Nowego Sącza przeniósł jeden z kurierów tworzącej sie trasy łącznościowej Warszawa – Budapeszt. Była to trasa zorganizowana przez Zygmunta Stobieckiego, mieszkającego przy ulicy Kunegundy 14. Nie znając rodzin wojskowych, przekazał on całą sumę wraz z instrukcją dystrybucji swojej sąsiadce, żonie oficera, Kazimierze Nikorowicz. Rozdano ile tylko się dało wśród żon wojskowych, jednak przy tym okazało się, że część nie wróciła do miasta, bądź wyjechała wraz z dziećmi do swoich rodzin. Pozostałe w związku z tym pieniądze, ok. 35 tys. zł, p. Nikorowicz przekazała harcerkom, a dokładniej liderce zespołu Marii Gruberównie z wyraźnym przesłaniem użycia ich na pomoc sierotom i innym osobom szczególnie potrzebującym w czasie wojny. Pomoc w zakresie zagospodarowania tych pieniędzy udało się uzyskać od oo. Jezuitów, którzy także zaczęli w mieście i okolicy prowadzić akcje charytatywne pod kierownictwem o. prof. Władysława Markuckiego. Jezuici posiadali swój własny ogród, gospodarstwo rolne, a przede wszystkim młyn. W zespole Gruberówny była również druga harcmistrzyni, Maria ze Styczyńskich Butscherowa. Za te pieniądze w lokalu użyczonym na prośbę Jezuitów przez ks. prał. Romana Mazura w byłej cukierni „Oaza” przy ul. Św. Ducha zorganizowano pierwszy z punktów dożywiania dla dzieci, które prowadziły harcerki. Następne punkty powstały u . Niepokalanek w Białym Klasztorze, u ss. Felicjanek przy ul. Długosza i w lokalu Czytelni Mieszczańskiej „Na plantach”. Z czasem działania te przejął Polski Komitet Opiekuńczy, której podporządkował się zespół Gruberówny, a później (1941 r.) Rada Główna Opiekuńcza, pod kierownictwem Jadwigi Wolskiej (również harcerki)[1].

Polska Organizacja Białego Orła

Pierwszą zorganizowaną przez harcerzy strukturą podziemną w Nowym Sączu była Polska Organizacja Białego Orła „Resurectio”. Zalążki organizacji powstały jeszcze we wrześniu 1939 r., z inicjatywy Ludwika Kowalskiego. Był on drużynowym VI drużyny harcerskiej przy szkole im. A. Mickiewicza w Nowym Sączu. Jeszcze przed wybuchem wojny współpracując z polskim wywiadem wojskowym i pod przybranym nazwiskiem Leopold Korabiewicz prowadzi sklepik w Szlachtowej, nieopodal granicy ze Słowacją. Tuż przed wojną wrócił do Nowego Sącza, skąd wraz z rodziną ewakuował się na wschód. W rejonie Monasterzysk Kowalski spotkał kolegę ze szkoły i z harcerstwa, swojego przybocznego w drużynie Henryka Króla, z którym postanowił przejść na Węgry w celu podjęcia dalszej próby przedostania się do polskich sił zbrojnych. Obaj trafili do obozu internowanych w Somlo-Szölles, którego komendantem był ostatni przedwojenny Naczelnik ZHP Zbigniew Trylski. W obozie tym sądecki harcerz Jan Flis, były komendant hufca nowosądeckiego, zorganizował gimnazjum i liceum (działające do maja 1940 r., kiedy zarówno uczniowie, jak i nauczyciele uciekli przez Jugosławię do polskiej armii w Palestynie). Trylski namówił jednak Kowalskiego i Króla do powrotu do kraju w celu organizacji podziemia harcerskiego, które przy południowych granicach miało pomagać uciekinierom z głębi kraju. Wracając do kraju, zatrzymali się na chwilę u znajomych w Sanoku, gdzie w oparciu o znajomych harcerzy powstała pierwsza komórka organizacji. Następnie trafili do rodzinnego Nowego Sącza, gdzie w listopadzie i grudniu 1939 r. utworzyli trzon organizacji o nazwie Polska Organizacji Białego Orła „Resurectio”.

Konspiracja organizacji sięgała od Zakopanego po Sanok. Komendantem został Kowalski, a jego zastępcą Henryk Król, któremu podlegały sprawy kurierskie (sam był kilkukrotnie w Budapeszcie). Do zadań organizacji należały: przerzut byłych żołnierzy i ochotników na Węgry oraz podtrzymywanie ducha narodowego poprzez kolportaż ulotek z wiadomościami z nasłuchu radiowego. Nasłuch prowadzono w pokoju wynajętym przez Kowalskiego przy ul. Długosza 57. Wydawano też biuletyn o nazwie „Biały Orzeł”. Zorganizowano 4 zastępy podzielone zadaniowo. Pierwszy zajmował się wynajdywaniem kwater dla uchodźców pragnących dostać się na Węgry; drugi organizował żywność oraz ubrania cywilne dla uchodźców, pośród których wielu miało niezbyt bezpieczne mundury wojskowe, bądź bardzo zużytą odzież; trzeci utrzymywał łączność z uchodźcami na kwaterach oraz z zespołem przewodników, odbierał ich z kwater i przekazywał do punktów przerzutowych. Zastęp czwarty zajmował się przeprowadzaniem uciekinierów w stronę granicy, czasem wręcz przeprowadzaniem ich przez granicę bądź przekazywaniem ich w ręce przewodników. Pracowano w oparciu o system piątkowy, każdy oprócz przełożonego, znał tylko osoby ze swojej piątki.

Po powstaniu konspiracyjnych struktury krakowskiej Chorągwi ZHP („Ul Smok”), rozpoczęto działania w kierunku zespolenia z organizacją ogólnopolską. Rozmowy o tym prowadzono m.in. na początku stycznia 1940 r. w Krakowie. „Resurectio” zostało rozbite bardzo szybko z powodu niedostatków w zakonspirowaniu i lekceważeniu możliwości wroga. Niemcy przy pomocy swoich agentów szybko ich rozpracowali. W dniu 21 listopada 1939 r. w drodze do Budapesztu z zamiarem przedostania się do Polskiej Armii we Francji, podczas przejścia przez granicę w okolicy Muszyny, wpadli członkowie POBOR, uczniowie I Gimnazjum w Nowym Sączu – Zbigniew Osobliwy i Kazimierz Posłuszny. Wydał ich Niemcom przewodnik, agent gestapo Adam Chadalski z Barcic. Zdrajca przewodnik wydał też inne osoby, ale zostały one wypuszczone przez strażników słowackich (aresztowane zostały po powrocie do Nowego Sącza). Okupanci mieli więc konfidentów pośród przewodników, ale wysyłali też swoich agentów udających polskich lotników pragnących przedostać się za granicę, którzy szybko poznali kanały przerzutowe harcerzy. Ponadto, pomimo zaleceń nie pozostawiania notatek, jeden z harcerzy zapisywał kontakty zwerbowanych członków organizacji i wpadły one w ręce gestapo. Po aresztowaniu Kowalskiego w lutym 1940 r. organizacja działała w coraz mniejszym zakresie aż do czerwca 1940 r. Aresztowanych harcerzy po śledztwie skazano na pobyt w obozie (byli oni m.in. jednymi z pierwszych więźniów KL Auschwitz), niektórzy z nich już stamtąd nie wrócili. Część kadry kierowniczej skazano na karę śmierci (Ludwik Kowalski, Henryk Król, Anatol Kondolewicz, Zbigniew Osobliwy i Kazimierz Posłuszny). Egzekucji dokonano 27 czerwca 1940 r. w lesie na Wysokim wraz z innymi więźniami, w przeważającej liczbie uchodźcami i członkami innych organizacji, nadając jej szyderczą nazwę „Imieniny Generała” (był to dzień imienin gen. Sikorskiego). W noc poprzedzającą egzekucję skazani całą noc modlili się i śpiewali pieśni patriotyczne i religijne[2]. Ci którzy związani byli z tą konspiracją harcerską, a ocaleli, zaangażowali się w działalność ZWZ-AK. Tak między innymi było z Jerzym Kłosowskim-Niemojewskim, który po kampanii wrześniowej, w której brał udział i ucieczce z niewoli sowieckiej (aż z Kazachstanu), znalazł się w październiku 1940 r. w rodzinnym Nowym Sączu. Tam oprócz zapisania się do Liceum dla Handlu i Administracji, zaangażował się w opisywaną tajną organizację harcerską. Od początku 1941 r. był już związany z ZWZ, gdzie był członkiem Sekcji Transportu Obwodu Nowy Sącz. Zajmował się tam przerzutem ochotników do Armii Polskiej na Zachodzie (Podsekcja Transportu Ludzi), czyli tym, czym zapewne zajmował się też w „Resurectio”[3].

Szare Szeregi i Harcerstwo Polskie

Decyzja o przejściu Związku Harcerstwa Polskiego do podziemia zapadła w gronie członków władz naczelnych związku 27 września 1939 r. w walczącej jeszcze Warszawie. Kryptonimem konspiracyjnej organizacji wybrano nazwę „Szare Szeregi”. Struktura organizacyjna Szarych Szeregów nawiązywała do świata natury – organizacji pszczół. Tak więc kwatera główna nosiła nazwę „Pasieka”, chorągwie harcerskie zwano „ulami”, hufce „rojami”, drużyny „rodzinami”, a zastępy „pszczołami”. W męskim harcerstwie pogrupowano członków Szarych Szeregów w grupy wiekowe. Najmłodsi, w wieku 13–15 lat, pod konspiracyjną nazwą „Zawisza”; młodzież, 16–18 lat – Bojowe Szkoły, kryptonim „BS”; najstarsi, powyżej 18 roku życia to były Grupy Szturmowe, kryptonim „GS”. „Zawiszacy” przeznaczeni byli do małej dywersji, sabotażu, kolportażu i łączności. Bojowe Szkoły uczyły, jak obchodzić się z bronią, zasad walk ulicznych i partyzanckich, metod wielkiej dywersji i wywiadu. Grupy Szturmowe przygotowywały akcje zbrojne i dywersyjne, zajmowały się wywiadem, łącznością bojową i kurierską. W przypadku organizacji żeńskiej nie było grup wiekowych, działalność harcerek opierała się na tym, do czego przygotowywało je przedwojenne „Pogotowie Harcerek”, ze zmianami wynikłymi z charakteru okupacji. Część z nich weszła do ZWZ/AK i tam zasiliły Wojskową Służbę Kobiet. Żeńskie harcerstwo oprócz nazwy Szare Szeregi Żeńskie używało kryptonimu „Organizacja Harcerek” (OH), potem „Związek Koniczyn” (ZK) i „Bądź Gotów” (BG). Tutaj warto wspomnieć, że Naczelniczka harcerstwa żeńskiego, harcmistrzyni Maria Krynicka poszukiwana przez gestapo, całą wojnę ukrywała się pod przybranym nazwiskiem w dworze w Łososinie Dolnej nieopodal Nowego Sącza[4].

Dla powstania podziemia harcerskiego w Małopolsce szczególnie zasłużony jest sądeczanin urodzony w Limanowej – Tadeusz Wąsowicz „Baca”. Do harcerstwa należał w Nowym Sączu od najmłodszych lat. Do Krakowa przeniósł się od czasów studiów, nadal pozostając w harcerstwie; przed wojną był już w komendzie chorągwi krakowskiej. Tuż po zakończeniu tzw. kampanii wrześniowej zaczął organizować podziemne harcerstwo. W jego krakowskim mieszkaniu 15 listopada 1939 r. grono instruktorów postanowiło włączyć się w pracę konspiracyjną w harcerstwie. Jego rodzony brat, przedwojenny hufcowy w Nowym Sączu, mając kontakt z Ludwikiem Kowalskim, szefem POBO „Resurectio”, powiadomił go o powstaniu ogólnopolskiej tajnej harcerskiej struktury i potrzebie scalenia. Po rozbiciu „Resurectio” przez dłuższy czas nie było w mieście konspiracyjnej struktury harcerskiej. Nie bez znaczenia był fakt, że przedwojenny komendant nowosądeckiego męskiego Hufca Stanisław Wąsowicz (brat Tadeusza), nie był zwolennikiem angażowania młodzieży. Miał pretensje do Kowalskiego, że ten wciąga zbyt młode osoby w szeregi „Resurectio”. Uważał, że egzaltowana i porywcza młodzież nie będzie w stanie sprostać zasadom konspiracji. Jak pokazał czas, Kowalski miał rację. Sam natomiast wraz z przyjaciółmi, także często starszymi harcerzami, angażował się w konspirację w miejscu pracy. Wraz z prezesem Sądu Okręgowego dr. Stanisławem Borowieckim, na apel kolegów z Krakowa zorganizował grupę konspiracyjną, którą zwykło się nazywać „Grupą Sądową”. W zespole tym, jako że był przedwojennym hufcowym, przyznano mu sprawy młodzieżowe. Miał wypracowywać sposoby ochrony młodych ludzi przed deprawacją psychiczną i moralną, jaką niesie wojna i okupacja. „Grupa Sądowa” weszła w struktury ZWZ dopiero początkiem 1940 r., a Wąsowicz ps. „Sztoś” został członkiem sztabu komendy inspektoratu nowosądeckiego, któremu podlegały sprawy informacji i propagandy. Jednak tak naprawdę w momencie tworzenia struktur inspektoratu, energiczny „Sztoś” zajmował się już wieloma innymi sprawami od organizacji aż po wywiad i łączność. Przede wszystkim dr Wąsowicz organizował pomoc społeczną jako prezes Zarządu Powiatowego PCK, nim działalność tę przejęły Polski Komitet Opiekuńczy oraz Rada Główna Opiekuńcza[5].

W struktury polskiego podziemia harcerskiego zaangażował się wysiedlony z Poznania Andrzej Otmianowski ps. „Garda”. Wysiedlona rodzina Otmianowskich znalazła przystań w rodzinnym domu matki Andrzeja Anny, dworku Miczyńskich na Przetakówce (ul. Tarnowska 13). W Nowym Sączu Andrzej w latach 1940–1941 uczył się w szkole zawodowej (dozwolonej przez Niemców), poznając środowisko, w tym harcerzy nowosądeckich. Spontanicznie sam zrywał plakaty niemieckie i przygotowywał ulotki. Zorganizował z czasem w mieście drużynę Szarych Szeregów, głównie z kręgu dawnej drużyny Zawiszy Czarnego w Nowym Sączu. Jednakże dalsze losy nowosądeckiego podziemia harcerskiego nie były tak jednoznacznie związane z Szarymi Szeregami. Otmianowski miał za pośrednictwem harcmistrza Stanisława Wąsowicza kontakt z krakowską komendą Szarych Szeregów. W marcu 1941 r., po aresztowaniu Wąsowicza, kontakt ten się urwał.

W latach 1941–1942 Andrzej Otmianowski uczęszczał do dwuletniej szkoły budowlanej w Krakowie, gdzie wraz z innymi sądeczanami, w tym Janem Królem, uczestniczył w tajnym nauczaniu. Po powrocie do Nowego Sącza, w 1942 r. zamieszkał najpierw u Króla, a potem nieopodal, na ul. Kraszewskiego 29, u zaprzyjaźnionej z Otmianowskimi rodziny Glassów. Mężem przyjaciółki matki Andrzeja „Gardy” był Henryk Glass (pseudonim harcerski „Chudy Wilk”), członek władz harcerskich w okresie międzywojennym, aktywny do lat 30. kiedy został odsunięty wraz z grupą innych kontestujących sanacyjne stosunki w kraju o orientacji narodowo-katolickiej. Po wybuchu wojny ludzie ci zorganizowali odrębne Harcerstwo Polskie, kryptonim „Hufce Polskie”, podległe organizacyjnie Narodowej Organizacji Wojskowej, endeckiej konspiracyjnej organizacji militarnej, która dopiero jesienią 1943 r. scaliła się z AK. Henryk Glass był członkiem Rady Naczelnej Harcerstwa Polskiego. Formalnie grupa Otmianowskiego weszła już w 1942 r. w struktury Harcerstwa Polskiego, chociaż wielu z jej członków było przekonanych o swoim członkostwie w Szarych Szeregach. Od marca 1943 r. grupa nosiła nazwę Pierwszej Podhalańskiej Drużyny Harcerstwa Polskiego w Nowym Sączu, i to wtedy, a nie w 1942 r należy, według niektórych relacji, datować jej powstanie. Początkiem drużyny było spotkanie grupy inicjatywnej w dworku Miczyńskich – Andrzeja Otmianowskiego i jego siostry Zofii, Jana Króla z siostrą Ireną, Jerzego Kardaszewicza z siostrą Ewą i Haliny Wójcikówny – gdzie omówiono możliwości działania. Tuż nieopodal tego domu rozgrywały się częste egzekucje na sądeckim kirkucie, co dodatkowo mobilizowało Otmianowskiego do działania.

Zasadniczy rozrost grupy nastąpił jesienią 1943 r. Systematycznie wzrastała ilość nowych zastępów, gdyż wciąż prowadzono rozbudowę drużyny. Prawdopodobnie myślano o odtworzeniu hufca nowosądeckiego. Drużyna oparta była o system czwórkowy – każdy zastęp liczył 4 osoby plus zastępowy. Każdy w zastępie znał oprócz zastępowego tylko członków swojej grupy. Tylko zastępowy znał przełożonego (drużynowego). Zastępowi w założeniu organizacyjnym nie mieli się znać miedzy sobą, jednak praktycznie nie był to warunek możliwy do spełnienia, tym bardziej że kilkukrotnie odbyły się ćwiczenia w terenie samych zastępowych. Jesienią 1943 r. istniały już 4 zastępy. Zastęp przybocznego „Gardy”, Jana Króla ps. „Foka”, zastęp Stanisława Kamińskiego ps. „Wojnar”, zastęp Stanisława Kłosowskieo, ps. „Wojan” oraz zastęp Włodzimierza Miłka, ps. „Opoka”. Oprócz wspomnianego wyżej domu Miczyńskich w mieście istniało kilka punktów oparcia dla drużyny „Gardy”, miejsca zamieszkania członków drużyny, m.in. sądeckie mieszkanie Królów, u ich ojczyma Józefa Wójcika przy ul. Kraszewsiego 54, mieszkania Miłków przy ul. Żywieckiej 46, braci Czerwińskich przy ul. Żółkiewskiego, Jaroszów i Harsdorfów przy ul. Batorego, majorowej Janiny Wójcik na Długosza 18, pułkownikowej Kamińskiej na ul. Lwowskiej 6, Horwathów przy Rynku 31 oraz Szabuniów i Potoczków w dzielnicy Helena. Ważnym miejscem dla drużyny i w ogóle podziemia był dom rodzinny zastępcy Otmianowskiego, Jana Króla w Siennej. W 1942 r. był to teren położony nad malowniczym nowym jeziorem. Tutaj spotykała się czołówka drużyny, czasami próbując żeglować i pływać po jeziorze (sekcję wodniacką nazwano „Marynarką Dębkowską”, tak jak tę poznańską Otmianowskiego sprzed wojny, spędzającą czas w Dębkach k. Karwii.). Dom Królów w Siennej po rozpadzie drużyny stał się bazą zaopatrzeniową dla organizowania paczek żywnościowych dla więźniów, które dostarczała Irena Król (później Styczyńska).

Drużyna Otmianowskiego stanowiła zwartą całość, nie było w niej podziału według wieku na „Zawiszaków”, „Bojowe Szkoły” i „Grupy Szturmowe”, tak jak w „Szarych Szeregach”. „Garda” budował drużynę długo i dobierał członków z namysłem; wyjątkowo w skład drużyny, niejako poza ewidencją, wchodzili młodzicy.

Oprócz drużyny męskiej w Nowym Sączu zawiązała się drużyna żeńska, istniejąca równolegle do tej pierwszej, założona przez siostrę „Gardy” Zofię Otmianowską ps. „Małgorzata”. Należały do niej przede wszystkim siostry harcerzy z męskiej drużyny. Po wyjeździe Otmianowskiej do Krakowa, gdzie oficjalnie kończyła Technikum Gastronomiczne, a nieoficjalnie Liceum Ogólnokształcące, kierownictwo drużyny objęła Ewa Kardaszewicz. Miejscem spotkań był domek Jaworskich na rurach. Znane są nazwiska kilku dziewcząt zaangażowanych w pracę konspiracyjną harcerek: oprócz Ewy Kardaszewicz i Zofii Otmianowskiej, były to Irena Król (później Styczyńska), Anna i Barbara Rudnickie, Janina i Wanda Jaworskie oraz Halina Wójcik. Ze względu na młody wiek działalność harcerek oprócz wspólnych zbiórek i spotkań nie rozwinęła się zbytnio. Oprócz pracy wychowawczej, harcerki wykonywały jednak zadania zlecone przez Ewę Kardaszewicz, a związane z utrzymaniem łączności z komendami NOW i AK. Drużyna żeńska zakończyła działalność w marcu 1944 r., po fali aresztowań, w której zatrzymano m.in. Ewę Kardaszewicz.

Andrzej Otmianowski postawił sobie dwa zasadnicze cele: pierwszym było zorganizowanie wałęsającej się młodzieży i przeszkolenie jej pod względem wojskowym,  drugi, było działanie wychowawcze w duchu idei harcerskich i sumiennego wypełniania obowiązków. Po połączeniu NOW z AK drużyna przygotowywała się do planowanych działań bojowych w trakcie mającego wybuchnąć powstania. Prowadzono szkolenie garnizonowe i terenowe. Szkolenia garnizonowe zastępy odbywały co tydzień. Zbierano się w domach położonych na obrzeżach miasta, bądź w miejscach ustronnych, latem nad Dunajcem. Instrukcje i regulaminy otrzymywano z Krakowa. Rzadziej prowadzono ćwiczenia terenowe, jeżeli już się odbywały, to często w okolicy cmentarza z I wojny światowej na Zabełczu. Ćwiczenia te były okazją do zdobywania stopni i sprawności harcerskich. Część ściślejszego grona przyjaciół Otmianowskiego uprawiało turystykę (wędrówki górskie) i sporty wodne na nowym jeziorze (do czasów ostrzelania ich przez patrolową motorówkę niemiecką).

Drużyna zajmowała się głównie szkoleniem, gromadzono literaturę wojskową i przepisywano skrypty szkoleniowe. Prowadzono ćwiczenia w terenie, sprawdzając praktycznie nabytą wiedze teoretyczną. Zajmowano się tez kolportażem prasy podziemnej, głównie regularnie przywożonego z Krakowa pisma „Patrol”. Jednakże najcenniejszym dla polskiego podziemia obszarem działalności drużyny była działalność wywiadowcza. Zresztą było to niejako naturalne, gdyż skoro wielu uznawało, że młodzież harcerska nie powinna jeszcze walczyć z bronią w ręku, to właśnie kolportaż, mała dywersja oraz wywiad miały być obszarem ich działalności. „Garda” miał dwa źródła informacji: jednym byli zwerbowani pracownicy centrali telefonicznej PKP, z którymi kontaktował się sam Otmianowski – dzięki temu komenda obwodu AK otrzymywała cenne dane o ruchu transportu wojskowych. Drugim cennym źródłem była Ewa Jeziorska, koleżanka Jerzego Kardaszewicza, będąca maszynistką w Powiatowej Komendzie Polskiej Policji w Nowym Sączu. Przepisując rozkazy, instrukcje, sprawozdania, ważniejsze pisma, itp. sporządzała dodatkową kopię dla organizacji. Oprócz tego wykonywano szereg akcji wywiadowczych, np. rozpracowywanie załogi obsługującej Szkołę Polskiej Policji w Nowym Sączu, mającej siedzibę w budynku Gimnazjum Długosza w Nowym Sączu, ustalenie adresów kolaborantów i Volksdeutschów z miasta. Jedną z ostatnich poważniejszych akcji było zadanie rozpracowania na początku marca 1944 r. rozmieszczenia przybyłych do okolic Nowego Sącza oddziałów niemieckich dywizji Waffen SS.

Aresztowania w marcu 1944 r. zakończyły pracę zarówno męskiej, jak i żeńskiej drużyny. Nielicznym udało się zbiec przed aresztowaniem. Zatrzymano Andrzeja Otmianowskiego i wielu innych, których po okrutnym śledztwie i pobycie w więzieniu w większości rozstrzelano, pomimo prób ich uwolnienia podejmowanych za pośrednictwem RGO. Otmianowski wraz z grupą harcerzy został rozstrzelany na Zbylitowskiej Górze pod Tarnowem 28 czerwca 1944 r.[6]

——————————————————————————————

[1] J. Bieniek, Harcerstwo Sądeckie w latach II wojny światowej, Nowy Sącz 1994, s.10–12, 53, 59.

[2] Ibidem, 14–20, B. Szczepaniec, Służba Ojczyźnie nowosądeckich harcerek i harcerzy 1939–1945, Nowy Sącz 1992, s. 22–37, 168–170.

[3] Studium Polski Podziemnej, Komisja Weryfikacyjna Jeden, Kłosowski-Niemojowski Jerzy – akta weryfikacyjne, sygn. KW1 3629.

[4] Ibidem, s. 8–9, J. Jabrzemski, Harcerze Szarych Szeregów, Londyn 2010, s. 19.

[5] J. Jabrzemski, s. 54-55.

[6] J. Bieniek, s. 25–44, B. Szczepaniec, s. 60–80, Archiwum Narodowe w Krakowie Oddział w Nowym Sączu, Materiały do dziejów harcerstwa w nowosądeckim, sygn. 31/559./33.