Berta Korennman (1920–1992)

Anna Żalińska

Berta Korennman urodziła się najprawdopodobniej 1 listopada 1920 r. w Kowlu[1]. Jej ojciec z zawodu był krawcem, matka akuszerką. Małżeństwo miało jeszcze syna Zeliga, młodszego od Berty o około trzy lata[2]. Byli polskimi Żydami, dosyć zasymilowanymi, choć ojciec Berty dbał o tradycyjny wygląd, nosząc brodę i pejsy. Wojenna historia Berty – ucieczka z getta, ukrycie, a potem „życie na powierzchni”[3], wywóz do pracy przymusowej i w końcu upragnione wyzwolenie – jest jedną z wielu podobnych historii z czasów niemieckiej okupacji w Polsce. Jednak historia tej jednej żydowskiej kobiety szczególne zapadła w pamięć Sądeczan, a to ze względu na nietypowe miejsce ukrycia przed Niemcami – wieżę zegarową sądeckiego ratusza. Berta, jak się wydaje, wbrew sobie[4], przeszła do historii jako „dziewczynka z zegara” (choć w chwili ukrycia w ratuszu miała prawie dwadzieścia dwa lata).

Berta Korennman spisała krótko swoje wojenne wspomnienia, zaś depozytariuszem tej relacji został Jan Dobrzański, syn Henryka Dobrzańskiego (ur. 1916 r.), właściciela zakładu zegarmistrzowskiego przy ul. Jagiellońskiej 2 (róg Jagiellońskiej i Rynku, w tzw. Kamienicy Ritterów, zakład ten nota bene funkcjonuje do dziś dnia podzielony pomiędzy dwóch Dobrzańskich, wnuków Henryka). To tam w czasie okupacji pracował Stefan Mazur – mężczyzna, który uratował Bertę. Dzięki tym wspomnieniom wiemy, że przed wybuchem wojny Berta mieszkała z rodzicami i bratem przy ul. Kraszewskiego 22 w Nowym Sączu[5]. Było to na terenie dzielnicy Za Kamienicą zwanej też Piekłem, gdzie okupant utworzył drugie getto[6]. W 1940 r. rozpoczęła się jej znajomość ze Stefanem Mazurem, pomocnikiem zegarmistrzowskim[7]. Stefan urodził się w Nowym Sączu 1 maja 1921 r., jako syn robotnika Władysława Mazura i Rozalii Janiczak z Łącka, która miała wtedy 24 lata i pracowała w Nowym Sączu jako służąca[8]. Po ukończeniu szkoły powszechnej trafił do zakładu Henryka Dobrzańskiego, najpierw jako chłopiec na posyłki, z czasem pomocnik zegarmistrza[9].

W czasie okupacji Berta wraz z ojcem pracowała w małej herbaciarni należącej do Żyda Hechtentala. W miarę nasilania się represji i wobec ogłoszenia zakazu opuszczania getta, Stefan, a także jego matka zaczęli zaopatrywać żydowskie rodziny, w tym rodzinę Berty, w chleb i sprzedawać im inną żywność, którą można było dostać „na wolnym rynku” poza dzielnicą żydowską. O zaopatrzenie w żywność w getcie nie troszczyła się żadna władza, panował tam wieczny głód. Stefan ubolewał nad losem ludności żydowskiej, współczuł ich beznadziejnej sytuacji. Wśród Żydów miał wielu kolegów ze szkolnej ławki, towarzyszy dziecięcych zabaw. Od wiosny 1942 r., przechodząc obok bram getta, coraz częściej widział wynoszone stamtąd trupy. Były to ofiary nocnych kaźni urządzanych przez, nierzadko pijanych, SS-manów. Stefan był też mimowolnym świadkiem egzekucji dokonywanych na cmentarzu żydowskim przy ul. Rybackiej – tamtędy prowadziła jego codzienna trzykilometrowa droga do pracy z domu na Zabełczu. Samych egzekucji nie widział, cmentarz był otoczony kordonem uzbrojonych Niemców, ale często słyszał strzały do późnego popołudnia dochodzące z terenu kirkutu[10].

Latem 1942 r. odbyła się likwidacja sądeckiego getta. Rodziców Berty wywieziono z getta „na Piekle” pociągiem na Wschód. Ogłaszano Żydom i Polakom, że wywózki organizowane są do pracy na Wschodzie. Początkowo powszechnie w to wierzono. Stefan często opuszczał zakład pracy, by przypatrzeć się deportacjom Żydów, którzy odcinek od getta do dworca kolejowego pokonywali pieszo. Pewnego dnia w tłumie eskortowanym aleją Batorego zobaczył małżeństwo Korennmanów. Według relacji Stefana oni także go dostrzegli, na co Stefan porozumiewawczo kiwnął głową – miał to być znak, że ich dzieci są pod jego opieką. Gdy zaczęły się pierwsze masowe wywózki, scenariusz uwolnienia Berty i Zeliga z getta był przez Stefana niejednokrotnie omawiany z ich rodzicami. Korennmanowie pojechali, chyba do końca nieświadomi, na śmierć do obozu zagłady w Bełżcu. Gdy rodziców zabrakło, Stefan poczuł się naturalnym opiekunem rodzeństwa[11].

Po wywiezieniu rodziców Zelig został przez Niemców zabrany do pracy w tartaku w Rytrze. Był to zakład przed wojną należący do hrabiego Adama Stadnickiego z Nawojowej, w trakcie wojny objęty przymusowo zarządem niemieckim. Tam raz, na prośbę Berty, Stefan odwiedził Zeliga[12]. Berta, przesiedlona do zamkniętego getta w centrum Sącza, pozostała bez bliskich. Odnalazła tam jednak przyjaciółkę, Helę Szancer. To Hela była osobą, która urealniła plan ucieczki i ostatecznie przekonała Bertę. Jako że posiadała pewien ocalony majątek, mogła zapewnić im przetrwanie po tzw. „aryjskiej stronie”. Berta porozumiała się ze Stefanem, przerzucając gryps owinięty w kamień przez mur przy ulicy Pijarskiej. Chłopak umówionego wieczoru czekał na Bertę pod zachodnim murem getta – w zaroślach przy Dunajcu. Dziewczyna przeskoczyła przeszkodę, korzystając z pomocy Heli, zaś Stefan pod osłoną nocy zaprowadził ją do kryjówki – ciasnego, ciemnego pomieszczenia w mechanizmie zegara na wieży sądeckiego ratusza. To zegarmistrz Henryk Dobrzański odpowiedzialny był za konserwację starego praskiego zegara, który wymagał codziennego nakręcania; zadanie to polecał wykonywać Stefanowi[13].

Kolejnego wieczoru, zgodnie z umową, tą samą drogą przez mur getta Stefan pomógł wydostać się Heli Szancer. Hela miała fałszywe dokumenty na nazwisko Makowska i od razu opuściła Nowy Sącz. Wsiadając w pociąg, uzgodniła ze Stefanem Mazurem sposób komunikacji na wypadek znalezienia bezpiecznej kryjówki dla siebie i Berty. Rzeczywiście, w krótkim czasie Hela dała znać, że znalazła bezpieczne schronienie (a było to prawdopodobnie w Jaśle) i że jest tu miejsce także dla Berty. Berta mogła opuścić swoją kryjówkę pod zegarem. Spędziła w niej mniej niż dwa tygodnie (około 10 dni[14]), choć biorąc pod uwagę warunki, w których przebywała (ciasnota – w pomieszczeniu nie dało się stanąć w pełni wyprostowanym; brak okna, bliskość Niemców, fatalne warunki higieniczne, całkowita zależność od pomocy z zewnątrz) – subiektywnie czas ten musiał się bardzo dłużyć. Ratusz pełen był urzędników, Polaków i Niemców, żandarmerii i granatowej policji. Mieściły się tu też mieszkania prywatne. Klucze do pomieszczeń zegara posiadali tylko Stefan i jego pryncypał, lecz dla bezpieczeństwa Berta musiała zachowywać bezwzględną ciszę. Zależna była od jednej osoby – tylko Stefan wiedział, że tu jest. Strach i dyskomfort niewątpliwie były potęgowane przez nieustanny dźwięk tykania ratuszowego zegara. Stefan Mazur codzienne przychodził dostarczać Bercie żywność. Pojawiał się na wieży pod pretekstem nakręcenia mechanizmu i nikt nie domyślił się prawdziwego celu wizyt, choć te odbywały się dwa, a nawet trzy razy dziennie i często spotykał go czuwający na wieży nieustannie strażak[15].

O miejscu ukrycia domyślał się Henryk Dobrzański, Stefan niejednokrotnie rozmawiał z nim na temat sposobów pomocy dla Żydów (myślał nawet o wykorzystaniu szopy w ogrodzie pryncypała jako schronienia). Ostatecznie został on zaangażowany w ucieczkę Berty zbiegiem okoliczności: odebrał w zakładzie wiadomość wysłaną przez Helę Szancer i przeznaczoną dla Stefana. To Dobrzański rozmawiał telefonicznie z Helą i przekazał Mazurowi treść uzgodnień. Był on także w pomieszczeniu zegarowym już po opuszczeniu go przez Bertę, ale jeszcze zanim Stefan uprzątnął pozostawioną tam odzież i nieczystości. Surowo zakazał Stefanowi dalszych kontaktów z ludnością żydowską, ale nie wydał swego pracownika ani Berty, choć sam ryzykował życie, a jego nazwisko dodatkowo widniało na niemieckiej liście zakładników. Oznaczało to, że nawet nie będąc bezpośrednio zaangażowanym w akcje skierowane przeciwko Niemcom, mógł być w każdej chwili przez nich aresztowany w odwecie za zakazane działania[16].

Pierwsze miejsce ukrycia kobiety musiały zmienić z nieznanych powodów. Prawdopodobnie w październiku 1942 r. znalazły schronienie u rodziny Kozików w Gromniku, Polaków wysiedlonych z Pomorza. U Kozików przyjaciółki przebywały pod przybranymi nazwiskami jako Polki, Berta legitymowała się pozyskaną przez Helę metryką chrztu na nazwisko Stefania Kusak. Pobyt u Kozików opłacała Hela. Stefan odwiedzał obie kobiety, podając się za brata Heli i narzeczonego Berty. O ile uroda Berty nie zdradzała jej pochodzenia, to już semickie rysy Heli Szancer narażały kobiety na plotki i groziły dekonspiracją. Choć Hela odważnie i z tupetem zbywała wszelkie uwagi, grając arystokratkę, niebezpieczeństwo było realne, zwłaszcza, że drugą połowę domu, który zamieszkiwały, odwiedzał granatowy policjant[17].

W grudniu otwarcie wyjechać z miasteczka rozkazał im sołtys Gromnika. 6 stycznia 1943 r. obie kobiety wraz ze Stefanem Mazurem wyruszyły w podróż do Przemyśla, mając nadzieję na znalezienie schronienia u znajomych Szancerówny. Tam ostatecznie Hela zorganizowała dla siebie i Berty skierowanie na wyjazd na roboty do Niemiec, słusznie sądząc, że dopóki będzie Niemcom użyteczna, jest bezpieczna. Do urzędu w Przemyślu idą wszyscy troje; Stefan asystuje im na prośbę Berty. W urzędzie ma miejsce dziwna scena – Berta, prawdopodobnie kierowana strachem, ucieka dosłownie sprzed biurka rejestrującego ją urzędnika, który wybiega za nią na ulicę, lecz w tłumie Berta gubi pościg. Wobec tego, co dalej? Stefan spontanicznie decyduje się zawieźć Bertę do wuja do Lwowa. Nie znał nawet dokładnego adresu stryja, liczył, że odnajdzie go w miejscu pracy, że ten mu pomoże. Zamierzał umieścić Bertę bezpiecznie we Lwowie i sam powrócić do Sącza. Niestety tuż przed upragnionym celem, na jednej z ostatnich stacji trafili na łapankę. Trzymając się za ręce i przedstawiając jako brat i siostra, szczęśliwie nie zostali rozdzieleni[18].

Zostali wysłani do pracy przymusowej w zakładach zbrojeniowych Stahlbau-Litzka w Leobschütz (obecne Głubczyce w województwie opolskim)[19]. Jechali tam trzy doby w bydlęcych wagonach. Mieszkali w przyzakładowym lagrze, pracując po 12 godzin dziennie. Pracowali tam od lutego 1943 r., do czasów ewakuacji przed frontem radzieckim w kwietniu 1945 r. Zostali ewakuowani wraz z pozostałymi robotnikami innej narodowości niż niemiecka. Trafili do gospodarstwa rolnego przy miejscowości Gersdorf w południowych Niemczech. Do Polski wrócili tuż po zakończeniu wojny w maju[20].

Berta i Stefan najpierw zamieszkali w Sosnowcu, gdzie Stefan znalazł pracę w zakładzie zegarmistrzowskim. W lipcu 1945 r. zawarli związek małżeński prawdopodobnie w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bytomiu[21]. Stamtąd wrócili do Nowego Sącza do rodziny Stefana. Jego matka opowiedziała im, jak po zniknięciu Stefana została aresztowana i była dotkliwie bita za kontakty z Żydami. Latem 1946 r., poprzez dawną wspólną znajomą, udało się Bercie nawiązać ponownie kontakt z Helą Szancer[22].

Historia okupacyjna Heli po rozstaniu kobiet w Przemyślu była podobna. Hela także doczekała końca wojny, pracując dla Niemców w fabrykach czy też gospodarstwach. Następnie powróciła do Polski i zamieszkała na Pomorzu. Wyszła za mąż, przy czym jej małżonek nie wiedział o jej żydowskim pochodzeniu. W latach 60. starała się, prawdopodobnie z sukcesem, o wyjazd do Izraela[23]. Ponieważ nieznane jest jej nazwisko po zamążpójściu, jej powojenne losy są trudne do potwierdzenia.

W 1956 r. rodzina Mazurów zamieszkała w Lublinie[24]. 11 sierpnia 1992 r. Stefan Mazur otrzymał tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[25]. W tym samym roku na zawał serca zmarła jego żona Berta – Stefania. Stefan Mazur zmarł 2 października 2006 r.[26] Małżonkowie pozostawili po sobie dwójkę dzieci, które jednak – wzorem matki – niechętnie powracają do bolesnych, okupacyjnych dziejów rodziców.

——————————————————————————————

[1]     https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-mazur-stefan, dostęp: 19.06.2021.

[2]     Anna Dąbrowska, Światła w ciemności. Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Relacje, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, Lublin 2008, Stefan Mazur, s. 371.

[3]     Sformułowanie to stworzył Emanuel Ringelblum, historyk, założyciel Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego, zamordowany przez Niemców w Warszawie w 1944 r. Życie na powierzchni oznacza przebywanie przez Żydów w czasie niemieckiej okupacji po tzw. aryjskiej stronie, co wiązało się z ukrywaniem swego pochodzenia i przybraniem fikcyjnej tożsamości. Alternatywą dla życia na powierzchni było zejście pod ziemię, czyli ukrycie się w skrytce i zależność od cudzej pomocy, por. https://sprawiedliwi.org.pl/pl/o-sprawiedliwych/zydzi-w-ukryciu/rodzaje-kryjowek, dostęp. 25.06.2021.

[4]      Nigdy nie wypowiadała się publicznie o swoich przeżyciach, nie lubiła dzielić się wojennymi wspomnieniami, podobno w jej domu nie było zegarów mechanicznych, gdyż nie tolerowała tykania. Jedynym źródłem pisanym powszechnie dostępnym i stworzonym przez Bertę/Stefanię jest krótkie świadectwo pisane dla Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce – choć ostatecznie nigdy tam się nie znalazło –  a opublikowane w „Almanachu Sadeckim”. Większość informacji o jej życiu i uratowaniu zawdzięczamy jej mężowi, Stefanowi Mazurowi.

[5]     Berta Korennman (Stefania Mazur), Relacja z okresu okupacji, „Almanach Sądecki” 2009, nr 1/2 (66–67), s.147–150.

[6]      Pierwsze getto powstało między rynkiem a zamkiem w lipcu 1940 r. i obejmowało teren dawnej dzielnicy żydowskiej wraz z synagogą, drugie getto ciągnęło się wzdłuż prawego brzegu Kamienicy z ul. Kraszewskiego, na jego obszarze znajdował się .m.in. szpital żydowski i sierociniec. Początkowo oba obszary miały charakter otwarty, z czasem zaczęto stawiać zasieki, getto przy rynku odcięto od reszty miasta ponad 2-metrowym murem.

[7]     B. Korennman, op. cit., s.147–148, por.: Relacja ustna Stefana Mazura z dnia 11.10.1993 r., Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku (dalej AMM), sygn.VIII-410.

[8]      Archiwum Parafii pw. św. Małgorzaty w Nowym Sączu, akt urodzenia Stefana Mazura, Liber natorum z roku 1921, akt 176, zob. też: akt małżeństwa Władysława Mazura i Rozalii Janiczak, Liber copulatorum z roku 1923, akt 108 z dnia 4 października.

[9]     https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-mazur-stefan, dostęp: 19.06.2021, por. też: Anna Dąbrowska, Światła w ciemności., s. 371.

[10]    A. Dąbrowska, Światła w ciemności, s. 372, 374.

[11]   Ibidem, s.373.

[12]   B. Korennman, op. cit, s.148.

[13]   AMM VIII-410, por. też: A.Dąbrowska, Światła w ciemności, s.372–373.

[14]   AMM VIII-410.

[15]   A.Dąbrowska, Światła w ciemności, s. 373.

[16]    Ibidem, s.374, pełny zapis relacji Stefana Mazura, w oparciu o który powstało wspomnienie w książce Anny Dąbrowskiej, przechowywany jest w archiwum Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN w Lublinie. Na prośbę dzieci Stefana i Berty relacji aktualnie nie udostępnia się.

[17] Ibidem, AMM VIII-410.

[18] Ibidem.

[19] Oprócz maszyn rolniczych produkowano tam korpusy do bomb, por. A.Dąbrowska, Światła w ciemności, s.374-375.

[20] B. Korennman, Relacja z okresu okupacji, s. 149–150, por. też: AMM VIII-410.

[21]    Zweryfikowanie tego faktu jest niemożliwe, gdyż w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bytomiu nie zachowała się księga małżeństw z 1945 r. Według niektórych źródeł ślub miał odbyć się w Sosnowcu, jednak kwerenda w tamtejszym USC nie wykazała takiego aktu małżeństwa.

[22]   AMM VIII-410.

[23]   AMM VIII-410, też: http://teatrnn.pl/sprawiedliwi-lubelszczyzna/szancer-hela/, dostęp: 19.06.2021.

[24]   AMM VIII-410.

[25]   https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/historia-pomocy-mazur-stefan, dostęp: 19.06.2021.

[26]   http://teatrnn.pl/sprawiedliwi-lubelszczyzna/mazur-stefan/, dostęp:19.06.2021.