Niewolnicy z Sądecczyzny – praca przymusowa w polityce okupacyjnej III Rzeszy

Maria Molenda

Konspekt lekcji HISTORII
(dla klas I–IV szkoły ponadpodstawowej)

Czas trwania zajęć: 45 minut

I. Temat zajęć: Niewolnicy z Sądecczyzny – praca przymusowa w polityce okupacyjnej III Rzeszy

II. Cele zajęć: zapoznanie ucznia/uczennicy z tematem pracy przymusowej jako elementem polityki terroru III Rzeszy na okupowanych ziemiach polskich, szczególnie na Sądecczyźnie. Po zrealizowaniu lekcji uczeń/uczennica zna mechanizmy organizacji pracy przymusowej / potrafi wymienić obozy pracy przymusowej na Sądecczyźnie / ma wiedzę o tym, z czym wiązało się dla Polaków i Żydów wykonywanie takiej pracy.

III. Metody: wykład / praca z mapą na stronie internetowej www.wojennysacz.pl / praca z tekstami źródłowymi

IV. Tok lekcji:

1. Powitanie oraz czynności organizacyjne.

2. Wprowadzenie do tematu: Przedstawienie tytułu zajęć oraz odczytanie cytatu z pracy historyka Michaela Burleigha „Trzecia Rzesza. Nowa historia” (cyt. ze strony 508):
„Państwo nazistowskie wybudowano na przemocy, istniało ono w warunkach przemocy i siłą też zostało zniszczone”.
Nauczyciel prosi uczniów o przypomnienie sobie, jakie były cele polityki III Rzeszy wobec podbitej Polski.

3. Nauczyciel prosi wybranych uczniów, by przy pomocy mapy na stronie „Wojenny Nowy Sącz” i trasy studyjnej „Obozy pracy na Sądecczyźnie” zapoznali się z liczbą miejscowości, w których prowadzono takie obozy.

4. Nauczyciel pyta uczniów, czy wiedzą, czym były takie obozy pracy? Kto w nich pracował i dlaczego? Jakie były warunki pracy w takim obozie? Podczas rozmowy na ten temat uczniowie powinni zapoznać się z pojęciem „obóz pracy”, a także poznać bliżej specyfikę takich obozów, na przykładzie Rożnowa i Rytra.

Obozy pracy w okresie okupacji niemieckiej były miejscami przetrzymywania ludzi, których zwykle zmuszano do wykonywania pracy na rzecz III Rzeszy. Więźniowie pracowali m.in. w kamieniołomach, kopalniach, przemyśle zbrojeniowym. Obóz pracy to po niemiecku Arbeitslager (czyt. arbaitslager) stąd nazwa lagry.

Na Sądecczyźnie wśród obozów zaznaczonych na mapie znajdował się np. obóz pracy w Rożnowie, założony w związku z budową zapory, będącej jedną z największych niemieckich inwestycji w Generalnym Gubernatorstwie, ulokowany zapewne w pobliżu budowy, działający od 1939 r. do końca 1942 r. Łącznie przez ten czas pracowało w nim ponad 1000 osób, byli to głównie Żydzi z nowosądeckiego getta. W obozie panowały fatalne warunki, a chorych i słabych więźniów likwidowano. Obóz re-aktywowano w 1944 i przeznaczono dla polskich więźniów, którzy pracowali przy budowie umocnień.

Nauczyciel odczytuje uczniom fragment wspomnień nowosądeckiego Żyda Markusa Lustiga, który pracował w obozie w Rożnowie:

To było na przełomie maja i czerwca, [1942 r.] gdy dostałem zawiadomienie, żeby stawić się w urzędzie pracy z walizką, a w niej z paroma rzeczami do ubrania. Wsadzono nas – grupę trzydziestu chłopaków – na ciężarówkę i wysłano do obozu pracy w Rożnowie. W obozie ludzie przebywali już od dłuższego czasu. Kierownik obozu, Żyd, nazywał się Liber Berliner. Obóz – kilka baraków z łóżkami zbitymi z desek i słomą – był usytuowany obok zapory na Dunajcu. […] Wykonywaliśmy różne prace przy zaporze, głównie kopiąc cztery metry sześcienne ziemi na dzień. Potem pracowałem przy wyładunku worków cementu z samochodów. Biorąc pod uwagę warunki, dało się przeżyć w obozie. Jedzenia wystarczało i każdego miesiąca dostawaliśmy kopertę z pieniędzmi, według stawki trzy złote za tydzień pracy.

Po wywiezieniu i wymordowaniu przez Niemców ludności żydowskiej z getta w Nowym Sączu Markus Lustig trafił do obozu pracy w Rytrze, gdzie działał tartak:

Pracowałem wraz z polskim chłopakiem na maszynach tnących resztki drzew. […] Pracowaliśmy po dwanaście godzin dziennie. Na początku dostawaliśmy jedzenie dwa razy w ciągu dnia. Rano kawę i kawałek chleba, a w południe zupę i to, co w niej pływało. […] W niedzielę nie pracowaliśmy w zakładzie, ale na stacji kolejowej naprzeciwko tartaku. Ładowaliśmy części baraków na wagony, z przeznaczeniem dla niemieckiego wojska wysłanego na wschód.

Nauczyciel opowiada dalsze wspomnienia Lustiga na temat pobytu w obozie:
Pewnego razu zmęczony usnął. Kiedy strażnik odnalazł śpiącego chłopaka, zbił go bardzo mocno po pośladkach. Przez kilka dni Markus nie był w stanie usiąść. Za złe sprawowanie wyznaczono mu miejsce do pracy na zewnątrz obozu, gdzie narażony był na ciężkie warunki pogodowe.

5. Nauczyciel omawia z uczniami znaczenie pracy przymusowej w III Rzeszy, podając podstawowe wiadomości na ten temat:

Naziści mogli kontynuować wojnę tylko dzięki wykorzystaniu przymusowej pracy robotników zatrudnionych w rolnictwie i przemyśle. Zapotrzebowanie na siłę roboczą rosło wraz z przedłużającą się wojną i zwiększającymi się nakładami na produkcję uzbrojenia.

Plany wykorzystania przedstawicieli ujarzmionych narodów w gospodarce hitlerowskiego państwa stworzono jeszcze przed agresją Niemiec na Polskę. Niemal 100 000 obywateli Austrii zobowiązano do pracy w Rzeszy po aneksji jej terytorium, tzw. anszlusie (niem. Anschluss) w marcu 1938 r. Po zajęciu Czech, Moraw i Śląska Cieszyńskiego, w marcu 1939 r. utworzono Protektorat Czech i Moraw z kolaboracyjnym rządem, a w Niemczech znalazło się wkrótce 70 000 pracowników. Po zwycięstwie nad Francją w 1940 r. ok. 1 200 000 francuskich jeńców wojennych zostało zapędzonych do pracy w rolnictwie lub na budowach.

Ogółem podczas II wojny światowej do pracy przymusowej w III Rzeszy zmuszono ponad 12 milionów cudzoziemców. Praca przymusowa była jedną z form eksterminacji ludności ziem podbitych przez hitlerowskie Niemcy.

6. Nauczyciel omawia z uczniami pracę przymusową Polaków i podaje podstawowe wiadomości na ten temat.

Niemcy wykorzystywali ludność z Sądecczyzny do pracy zarówno na terytorium III Rzeszy, jak i na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Obowiązek pracy nałożono w Generalnym Gubernatorstwie na osoby w wieku od 14 do 60 lat. Wiekowe granice nie były jednak przez okupanta respektowane, a do pracy zmuszano zarówno osoby starsze, jak i dzieci.

Zorganizowaniem pracowników dla III Rzeszy zajmował się lokalny urząd, tzw. Arbeitsamt. Urząd ten decydował również o ich miejscu pobytu na terenie Rzeszy.
RSHA czyli Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy opracował surowe zasady, w oparciu o które niepożądani rasowo robotnicy mieli być izolowani od ogółu niemieckiej ludności. Obcokrajowcy pracujący w Rzeszy mieli być podzieleni według kryteriów rasowych, co wpływało na ich traktowanie oraz przydzieloną pracę.

Pierwszymi pracownikami przymusowymi byli jeńcy wojenni. Już w październiku 1939 r. dla III Rzeszy pracowało 46 000 polskich jeńców. Aby obejść wymogi związane z traktowaniem jeńców wprowadzone przez konwencję genewską, Niemcy zastosowali fortel proponując „zwolnienie” z niewoli, które wiązało się z pozostaniem w Rzeszy jako „wolny robotnik” cywilny.

Robotników Niemcy pozyskiwali przemocą: już we wrześniu 1939 r. pierwszych polskich cywilów wywieziono na roboty przymusowe. Okupanci organizowali łapanki. Niemcy bardzo szybko opracowali ewidencję ludności i niemieckie urzędy pracy wysyłały wezwania na roboty; odmowa była surowo karana, włącznie z wysłaniem do obozu koncentracyjnego lub represjami wobec rodziny. Na terenie Generalnego Gubernatorstwa Niemcy prowadzili kampanię zachęcającą do dobrowolnych zgłoszeń na roboty. Realne warunki obiecywanej pracy różniły się jednak znacznie od propagandowego obrazu.

Nauczyciel czyta uczniom opis wykonany na podstawie relacji Józefy Lewickiej (całej relacji można wysłuchać na stronie www.wojennysacz.pl):

Józefa Lewicka z domu Radziszewska urodziła się w 1934 roku w Limanowej. Podczas wojny pracowała przy budowie umocnień za Starym Sączem. Zapamiętała, że pracowała przy budowie okopów. Choć była dzieckiem i nie miała nawet 10 lat, musiała rozpocząć pracę, gdyż jej rodzice nie byli do tego zdolni (matka pani Józefy była ciężko chora). Pani Józefa wspomina, że listę z nazwiskami osób wyznaczonych do pracy miał sołtys, a Niemcy sprawdzili, czy rzeczywiście rodzice nie mogą sami pracować. Pani Józefa, wraz ze swoją starszą o 3 lata siostrą Anielą zastąpiły rodziców. W pracy przy okopach spędzało się cały dzień, dziewczynki z pola przynosiły darnie i maskowały okopy, które wykopywali głównie mężczyźni. Pod wieczór siostry były bardzo głodne, tak że musiały dokonywać drobnych kradzieży w okolicznych domach, aby zdobyć coś do jedzenia, zwykle owoce, np. gruszki, śliwki albo cokolwiek innego. Podczas pracy w okopach mogły dostać jedynie trochę marmolady z Tymbarku i kawałek chleba. Raz w miesiącu dostawały kartkę na pół kilo kaszy i czarny bochenek chleba, poza tym nie otrzymywały żadnego wynagrodzenia. Praca odbywała się pod nieustannym nadzorem żołnierzy, którzy zachowywali się brutalnie wobec robotników. Aniela był odważna i buntowała się, za co ją bito. Pewnego razu straciła łopatkę, którą posługiwała się w pracy. Po całym dniu należało zdać narzędzia; kiedy Aniela zgłosiła, że nie ma swojego, Niemiec chciał ją za to zastrzelić. Anielę uratował mężczyzna, który zajmował się tłumaczeniem, oferując swoje życie w zamian za jej. Ostatecznie żołnierz nie zastrzelił nikogo. Przymusowa praca trwała prawie 3 lata i odbywała się w zimnie. Józefa nie miała odpowiednich ubrań, a na nogach, owiniętych w szmaty, nosiła drewniaki. Nikt się nie przejmował, że chorowały z siostrą. W domu Józefy panowała straszna bieda, ona i jej rodzeństwo ciągle byli głodni. Po śmierci matki było jeszcze gorzej. Rodzina nie mogła liczyć na pomoc sióstr zmarłej, gdyż zostały one wywiezione na roboty do Niemiec. Pod koniec wojny Niemcy wycofywali się z terenów, na których Józefa pracowała, biorąc na pewien czas pracowników przymusowych na zakładników.

7. Nauczyciel wraz z uczniami podsumowuje zajęcia. Prosi uczniów o refleksje. Zapytuje, czy potrafią wymienić współczesne kraje tworzące obozy pracy.

8. Zakończenie lekcji.